wrz 02 2002

nothing else to say...


Komentarze: 2

9 rano, rozpoczecie roku. Pora drastyczna. Tak samo drastyczna jak koniec blogiego wakacyjnego leniuchowania i robta co chceta. 10 misiecy wysilku intelektualnego, walki ze zmeczeniem i utrzymywania pozycji w klasie. Z ta mysla musze sie pogodzic, ale nie moge. Jutro trzeba bedzie sie wygramolic z cieplutkiego lozka o 5.40, a potem dojechac do szkolki na 7.40. Nic wiecej nie chce pisac, moze nawet nie tyle ze nie chce ale nie moge. Lapie mnie dol, dlaczego moja szkola jest taka ******** hmmmmmmmm...??? Kto mi na to pytanie odpowie? Chyba jedynie moja matka, ktora mi kaze do niej chodzic i dochodzic do czegos w zyciu. Ja mam jush dosc wszelakiego chodzenia i dochodzenia do czegokolwiek i kogokolwiek. Buuuuuuuu... Na buczenie mi sie zebralo. A dlaczego bucze? Moj plan mowi sam za siebie, 8 lekcji codzienie od 7.45. Koncze. A i jeszcze jedno, tak na pocieszenie to jush jutro mam kartkowke z materialu ktory ********** chemik zadal nam na wakacje. See you - jesli bede miala tyle poweru by w przerwie miedzy jedna metoda spalania a druga wlaczyc guziczek na moim komputerku z napisem 'power'. Jeszcze a niego trafic... **super_star**

**super_star** : :
13 września 2002, 00:09
Może masz racyjkę, chyba już sie do tego przyzwyczajam. Nie chcem ale muszem :)))- pozdrawiam
10 września 2002, 18:15
moze nie bedzie tak zle :) pozdrawiam papa

Dodaj komentarz